top of page
  • Writer's picturePolska Liga Symulacyjna WarThunder

Raport lotniczy z Wake

Nasze spotkania zawsze kończą się długimi dyskusjami w tzw "afterze". Nie inaczej było i tym razem, raport PL_Andrew możecie przeczytać w jednej z wcześniejszych publikacji. Tradycyjnie też po bitwie raport przygotowuje Woolfman i na jego raport okraszony zapisem video jednego z uczestników Hörnerice zapraszamy w tej chwili*.

====

Dzień dobry po bitwie.

Andy już się rozpisał nt. walk na ziemi...OK na morzu (dzięki za raport...za chwilę dodam wersję wydarzeń z drugiej strony ).

Zatem dwa słowa o tym co w powietrzu.

W scenariuszu wzięło udział 31/32 graczy. 16 po stronie Teamu A i 15/16 po stronie B. Bardzo dziękujemy za udział.

W pierwszej bitwie, która trwała 44 minuty, Team A reprezentował stronę japońską, a team B amerykańską. Druga bita trwała 41 minut, a Teamy zamieniły się nacjami.


Do pierwszego starcia wyruszyliśmy po stronie amerykańskiej, mając 5 pilotów,

4-rech w Buffalch F2A3 i 1 w Dauntlesie SBD3.

Zadania były następujące , dwa myśliwce blokowały strefy lądowania A i B jak długo się da, dwa kolejne osłaniały podejście do lotniska, a SBD miał atakować jednostki nawodne i naziemne w rejonach potencjalnego lądowania .

Nie do końca udało się zadanie blokowania strefy A, bo Japończycy zdobyli przyczółek już po 2 minutach. Strefę B natomiast zablokowaliśmy na całe 6 min dając czołgistom czas na przegrupowanie w rejon obrony.

Posterunek nad strefą B opuściliśmy po zlokalizowaniu wrogich samolotów. Jak się okazało Japończycy podobnie jak my wysłali w powietrze 4-ry Zera i 1 bombowiec Kate.

Do kontaktu z wrogiem doszło w chmurach na wysokości 2,5 km, czego boleśnie doświadczyłem spadając w kilka sekund .

Po ok. 10 min walk nad laguną ponieśliśmy dotkliwe straty w postaci 5ciu samolotów, zestrzeliwując 3, ale odgoniliśmy Japończyków którzy musieli się przegrupować.

Wrócili na wysokości ok 1,5 km rozpoczynając kolejną serię pojedynków trwającą następne 10 min. Po tym czasie straciliśmy 12 maszyn i 4-rech pilotów. Na polu bitwy został tylko Jarcher epicko ogryzając się kolejnym falom napastników, których ostatecznie zestrzelił 5 !!!.

Wynik walki w powietrzu pierwszego starcia wyniósł:

Amerykanie

- zniszczonych maszyn wroga 11 w tym 3 przez plot, utraconych maszyn 14, zniszczonych celów naziemnych 1,

Japończycy

- zniszczonych maszyn wroga 9 w tym 3 przez plot, utraconych maszyn 18,

Można powiedzieć remis. Obie strony poniosły ciężkie straty.

Całą bitwę wygrali Amerykanie i nie pozwolili zająć wyspy wypychając Japończyków do morza.

Do drugiego starcia wyruszyliśmy po stronie japońskiej, mając 4 pilotów. Ponieważ pierwsze zadanie polegało na eliminacji wrogiego lotniska, wszyscy wystartowali w bombowcach tzn. 3 szt B5N2 Kate i 1 szt D3A1 Val. Niestety jak to na wojnie bywa plany są aktualne do pierwszego kontaktu z wrogiem. W naszym przypadku do pierwszego kontaktu z przyjacielem . Podczas formowania szyku na wysokości 2,5 km doszło do kolizji i dwa bombowce tj. 50% naszych sił poszły do piachu .

No cóż trzeba było zmienić plan. Żeby nie tracić czasu pozostałe dwa bombowce kontynuowały zadanie, a z lotniskowców poderwano dwa Zera do osłony.

Niestety zanim osłona dotarła do bombowców...to bombowce poszły "w pizdu i cały plan też poszedł w pizdu ...Wąski" . Nad polem bitwy rozgościły się już bowiem 2 Wildcaty i Buffalo oraz dwa Dauntlessy. Nie pozostało nam nic innego jak włączyć dwa samotne zera do walki o honor Japonii co wydarzyło się w 11 minucie bitwy. Hm... lepiej późno niż wcale. W tym momencie mieliśmy już 6 straconych samolotów i brak kilii. Co za efektywność .

Dalej nie było wiele lepiej. Po 35 min walki straciliśmy już 12 samolotów, strącając jedynie 7 z czego 3 przez plotkę. Przeciwnik strącił 9 maszyn, tracąc 10. Ciekawostką w tej bitwie był fakt iż mniej więcej w 25 minucie przeoczyliśmy całkiem, rajd kutrów torpedowych przeciw naszej flocie.

Po 35 min walki nad atolem wracałem dymiącym Zerem na pokład Hyriu. Procedura lądowania typowa, podejście z prawej burty, redukcja obrotów, klapy, podwozie i...co to ma być? Jakiś długi mały kształt płynący koło lotniskowca. O co chodzi...po co nasz kuter zapuścił się tak daleko w morze? Przeładować mógł w pobliżu wyspy. Lotniskowiec nie strzela, ok siadamy...ale ale czemu on się przewraca na burtę i tonie? Szlag to nie nasz, tylko wrogi kuter Andyego... i cały plan znowu "w pizdu Wąski "

Bitwa skończyła się po 41 minutach gdy Japońskie czołgi zajęły lotnisko na wyspie, z którego jak na ironię, w ostatnich sekundach startował Kuraczak w swoim Buffalo.

Wynik walki w powietrzu drugiego starcia wyniósł:

Amerykanie

- zniszczonych maszyn wroga 10 w tym 1 przez plot, utraconych maszyn 13,

Japończycy

- zniszczonych maszyn wroga 11 w tym 7 przez plot, utraconych maszyn 14,

Można powiedzieć znowu remis w powietrzu ze wskazaniem na plotkarzy. Obie strony poniosły ciężkie straty.

Całą bitwę jak wspomniałem wyżej wygrali Japończycy. Mam nadzieję na jakiś raport Jamesa dowódcy sił lądowych. Ciekawe że oba starcia wygrała drużyna B. Wygląda że na ziemi chyba lepiej przygotowali taktykę i warto by dla potomnych zachować.

To tyle z mojej strony.

Zapraszam na następne spotkanie tym razem spod znaku radarów, termowizji i prędkości naddźwiękowych.

Do zobaczenia

Woolfman

*) cały post Woolfmana oryginalnie znajdziecie na forum WT w sekcji "Polska społeczność\SB"

27 views0 comments

Recent Posts

See All
bottom of page